
Bliźniacy w zawodowym futbolu, to żadne novum. Wszyscy doskonale pamiętają Franka i Ronalda de Boera, braci Tachibana, Szotę i Arcziła Arweładze, braci Bieriezuckich, czy też słynnych holenderskich skrzydłowych z lat 70. - Willy'ego i Rene Van der Kerkhof. Co prawda w Polsce określenie ''bliźniacy'' nabrało pejoratywnego znaczenia, niemniej jednak etatowymi jednojajowcami w rodzimym futbolu są bracia Żewłakow. Ostatnio zaistnieć starają się także bracia Gikiewiczowie. Bliźniaka grającego zawodowo w piłkę ma także Thomas Ravelli, czy Ebbe Sand, ale do brzegu...
Otóż włodarze i kibice Benfiki Lizbona są przekonani, że za kilka lat na Estadio da Luz będą błyszczeć bracia Goncalves. Te hurraoptymistyczne opinie są głoszone o tyle na wyrost, że obaj piłkarze dopiero przed miesiącem skończyli... 7 lat. Obecnie w swojej kategorii wiekowiej trzaskają aż miło, zapełniając domową półkę kolejnymi posrebrzanymi błyskotkami. Narazie nieco większy zachwyt wzbudza grający na pozycji napastnika - Yoann, którego już okrzyknięto białym Eusebio. Natomiast jego brat Jordan występuje na pozycji bramkarza.
Obaj urodzili się w Luksemburgu, dokąd wyemigrowali ich rodzice. Gdy chłopcy mieli 4 lata postanowili jednak wrócić do kraju i zapisać ich do szkółki lizbońskiej Benfiki, której zagorzałym kibicem jest ich ojciec.
Na poniższych filmach szczawie liczą sobie po 6 lat. Yoann, jak na gościa który dopiero co skończył zerówkę i obowiązkowe zajęcia z korektywy, to ma nadzwyczajną koordynację ruchową.
PS. Pewnie nie wiele osób wie, że jeden z bliźniaków wymienionych w pierwszym akapicie na początku lat 90. miał trafić do Naprzodu Rydułtowy. Chodzi oczywiście o Szotę Arweładze. Transfer nie doszedł jednak do skutku z powodów czysto administracyjnych. Opatrzność nad nim czuwała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz